Obeszliśmy już wszystkie sklepy został nam tylko sklep z farbami. Weszliśmy do niego, kupiliśmy farbę błękitną, jasno różową i szablony:serduszka i samochodziki.
***
Dojechaliśmy do domu i Olga zrobiła już obiad. Gdy zjadłam przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i dopakowałam walizkę do szpitala. Dobrze że to zrobiłam bo chwilę później odeszły mi wody i miałam skurcze.-GERMAN!!!-zawołałam. Automatycznie wbiegł do pokoju.-German.. German zaczyna się!-powiedziałam ciężko dysząc
-Matko! Chodź!-German wziął mnie na ręce i wziął walizkę. Pomógł mi założyć buty. Pojechaliśmy do szpitala. Lekarze od razu wzięli mnie na porodówkę. To nie możliwe! to dopiero 7 miesiąc!!!
***
/4 godz. później/
W końcu przywieźli dwa wózeczki z dziećmi... Wzięłam je na ręce.
-Angie, możesz ją potrzymać...-powiedziała uśmiechnięta Marija podając mi małą Violettę
-Dziękuję!-powiedziałam i wzięłam dziecko na ręce...
-Angie! Halo Angie! Wszystko w porządku?-z wspomnień wyrwał mnie German
-Eeemm... Tak, przypomniałam sobie gdy pierwszy raz brałam Violettę na ręce...-odpowiedziałam z westchnięciem
-A więc Martina i Jorge?-zapytał dla pewności German. W tym momencie wpadła Violetta i Leon z wielkim misiem...
-------------------------
Sorka że taki krótki, ale nie miałam weny. Be już ze mną nie pisze... No nic, ale będzie mi podsuwała pomysły... Ni<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz